wtorek, 29 listopada 2016

Rapid White, Direct White, wybielająca pasta do zębów / Recenzja



W mojej kosmetyczce pojawiło się ostatnio sporo nowości. Jedną z nich jest wybielająca pasta do zębów Rapid White, Direct White.
Producent obiecuje, że już po pierwszym zastosowaniu pasta jest w stanie wybielić nasze zęby, a to wszystko dzięki innowacyjnej technologii Optical Whitening z białymi pigmentami.
  Czy faktycznie tak jest? Zapraszam do dalszej części recenzji.






Nie będę ukrywać, że ciężko było mi uwierzyć w to co obiecuje producent. Wiele razy testowałam produkty, które obiecywały wiele a w zamian za to dostałam wielkie "nic".
Tym razem okazało się być inaczej. Ta pasta faktycznie działa!

Od jakiegoś czasu moje zęby lubią kiedy często zmieniam pastę  więc praktycznie codziennie używam innej. Z racji tego, że chciałam sprawdzić działanie tej pasty, używałam jej codziennie po każdym posiłku przez tydzień.










Piję dużo kawy i niestety nie wpływa to zbyt dobrze na moje zęby.
Faktycznie już po pierwszym myciu zauważyłam,że moje zęby wyglądają o wiele lepiej! 

Po tygodniu efekty były niesamowite. 
Zauważyłam, że moje zęby stały się bielsze o 3 tony. Nigdy nie myślałam, że używając samej pasty mogę uzyskać taki efekt.
Dokładnie rok temu używałam pasty oraz nakładek wybielających innej firmy i muszę przyznać, że po miesiącu ich stosowania zauważyłam, że moje zęby zostały bielsze może o 2-3 tony. 

W tym przypadku używając samej pasty Rapid White, tylko przez tydzień uzyskałam praktycznie taki sam efekt! Jestem zachwycona.
 Warto także wspomnieć, że pasta ma bardzo przyjemny smak, jest delikatnie miętowa czyli taka jak lubię. Zawiera ona także fluor, który wzmacnia szkliwo i jednocześnie zapobiega próchnicy. 

Wiem, że dostępne są także paski wybielające Rapid White.
 Myślę, że dzięki połączeniu tych dwóch produktów możemy uzyskać świetny efekt wybielenia naszych zębów. A to wszystko w zaciszu własnego domu!






Koniecznie napiszcie mi w komentarzach czy znacie produkty marki  Rapid White?


xoxo



EVELINE COSMETICS / TUSZ ALL IN ON / RECENZJA




Witam Was w kolejnym kosmetycznym poście. Tak wiem, ostatnio na moim blogu pojawia się sporo recenzji, ale już niedługo ruszamy ze ŚWIĄTECZNYMI filmikami!

Jak pewnie zauważyliście otrzymałam sporą przesyłkę od marki Eveline Cosmetics, w której znalazło się kilka kosmetyków do makijażu. Już w następnym tygodniu będę chciała nagrać dla Was filmik, w którym pokażę swój codzienny makijaż, który wykonam właśnie tymi kosmetykami. 


Z firmą Eveline miałam możliwość współpracować już kilka razy. Jednak ta przesyłka okazała się być w 100% trafiona. Nigdy wcześniej nie byłam tak zadowolona ze wszystkich produktów jak teraz. 


Dziś chcę napisać dla Was moją recenzję na temat fantastycznego tuszu do rzęs.




Tusz mieści się w eleganckim czarnym opakowaniu ze złotym zdobieniem. Styl tego opakowana bardzo przypomina opakowanie, w którym mieszczą się szminki, których recenzję mogliście przeczytać jakiś czas temu na moim blogu. Produkt należy do tych tańszych ponieważ za 10ml zapłacimy nie więcej niż 15zł. Nie będę ukrywać, że nie jeden droższy tuż nie prezentuje się na moich rzęsach tak pięknie jak ten, z resztą zobaczycie to na filmiku. Tusz posiada sylikonową szczoteczkę, która jest delikatnie zaokrąglona, bez problemu dociera nawet do najkrótszych włosków. Aplikacja produktu jest przyjemna a jego konsystencja sprawia, że nie musimy martwić się o "tatuażu" na górnej powiece. 
Najczęściej nakładam dwie warstwy tuszu, pozwala mi to uzyskać taki efekt jaki najbardziej lubię. Rzęsy są zdecydowanie dłuższe, delikatnie pogrubione ale nie sklejone. 












poniedziałek, 28 listopada 2016

BEAUTY BOX LIFERIA - NOWOŚĆ NA POLSKIM RYNKU PROSTO Z UKRAINY





Przyznam się, że nie przepadam za pudełkami kosmetycznymi, których zawartość jest owiana tajemnicą, nigdy nie wiadomo co znajdziemy w środku. Może spotkać nas wielkie zaskoczenie albo rozczarowanie.  
Dziś pokażę Wam pudełeczko, którego zawartość bardzo miło mnie zaskoczyła, zapraszam do dalszej części postu. 







W ostatnim czasie na Instagramie mogliście pewnie zauważyć wiele zdjęć, na których było piękne różowe pudełeczko o nawie Liferia. Jest to nowość na Polskim rynku!
Dzięki uprzejmości Liferia zostałam jedną z osób, które miały szansę przetestować pierwszą edycję pudełka w naszym kraju.




Firma Liferia została założona w grudniu 2013 roku przez Katierinę Sawiną i w ciągu dwóch lat zbudowała największą zaangażowaną "społeczność piękności" (beaty-community) na Ukrainie, skoncentrowaną wokół testowania i doboru kosmetyków. Teraz ogłaszamy start Liferia w Polsce, ponieważ chcemy pomóc dziewczynom w doborze "swoich" kosmetyków, co sprawia, że zakupy staną się czystą przyjemnością niezależnie od tego, gdzie przebywają: w swoim domu, w biurze, w odwiedzinach u koleżanki etc. Co miesiąc dostarczamy Tobie pudełko z pięcioma miniaturowymi wersjami najlepszych kosmetyków. Dobieramy i pakujemy w pudełka zarówno powszechnie znane, jak i niszowe marki, abyś mogła wybrać te produkty, które pasują właśnie Tobie. W pudełku znajdują się produkty z różnych kategorii – do pielęgnacji skóry, do makijażu, ale także produkty, nie związane z kosmetyką, jako miły bonus. Witamy w świecie Liferia, gdzie nie ma granic piękna i doskonałości.





Z racji tego, że miałam sporo czasu na testy i przemyślenia dotyczące wszystkich produktów, dziś dowiecie się co sądzę o tym różowym pudełeczku. 

Moja opinia jest w 100% szczera i fakt, że otrzymałam coś w ramach współpracy w żaden sposób nie wpływa na moją opinię.









Po otworzeniu przesyłki ujrzałam cukierkowo różowe pudełeczko. Wiedziałam, że nie wyrzucę go ponieważ wykorzystam je np do przechowywania moich wosków z Yankee Candle.

Całe pudełeczko ma bardzo estetyczny wygląd, jest dobrze wykonane, w środku znalazłam karteczki z wszystkimi najważniejszymi informacjami oraz listą kosmetyków znajdujących się w środku. 
W pudełeczku znalazłam 4 kosmetyki do pielęgnacji oraz 2 do makijażu.
Moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Wszystkie produkty były zabezpieczone folią bądź posiadały metalową naklejkę, dzięki temu mam pewność, że nikt wcześniej nie używał moich kosmetyków. 

W dalszej części postu będziecie mogli zobaczyć dokładne zdjęcia produktów oraz moją krótką recenzję na ich temat.















Krem do rąk DERMAGIQ W pudełku znalazł się produkt pełnowymiarowy 100ml, o wartości 44zł.





Hand - to intensywny krem do rąk z miodem do codziennej pielęgnacji. Przeciwutleniacze zawarte w miodzie koją i regenerują skórę. Dzięki zawartości miodu nie pozostawia uczucia lepkości na rękach. Dodatki oleju migdałowego i masła shea chronią ręce przed odwodnieniem i łuszczeniem się. 


Krem do rąk to coś co zawsze musi być w mojej torebce, tym bardziej w tym chłodniejszym sezonie jakim jest jesień czy zima.  Właśnie wtedy zazwyczaj zwracam większą uwagę na pielęgnację moich dłoni.  Jest to produkt pełnowymiarowy. Ma piękny, delikatny miodowy zapach, który bardzo spodobał mi się. 
Zauważyłam, że świetnie nawilża i bardzo szybko się wchłania. 










Oxygenating Moisturizer Cream - nawilżający krem do twarzy NAOBAY Cena za 50ml to 137zł. W pudełko znalazła się miniaturka ( 30ml o wartości ok 80zł)




Unikalny skład z dużą zawartością organicznych składników odżywczych i efektem intensywnego nawilżania, który głęboko odżywia skórę, poprawiając jej elastyczność i zapewniając intensywne nawilżenie przez cały dzień. Krem zawiera niezastąpione kwasy tłuszczowe, które znajdują się w olejach awokado i oliwy z oliwek, zapobiegające starzeniu się skóry.


Produkt otrzymujemy w tubce o pojemności 30ml, nie jest to pełnowymiarowy produkt jednak wydaje mi się, że jest to odpowiednia ilość aby poznać jego zalety bądź wady.
Nigdy wcześniej nie miałam możliwości wypróbowania produktów tej marki.
Krem spisał się u mnie świetnie. Ma piękny zapach i bardzo fajną konsystencje. Bardzo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej powłoki na naszej skórze. Bardzo go polubiłam ponieważ świetnie nawilża a co najważniejsze moja buzia nie jest po nim czerwona. 
Świetnie sprawdza się także jako baza pod makijaż. 










Jedwabiste mleczko oczyszczające - peeling do twarzy KUESHI Cena produktu pełnowymiarowego to 58zł /200ml. W pudełku znalazła się miniaturka 50ml (wartość około 14,50zł)




Mleczko-peeling do twarzy Silky Cleasing Scrub zawiera mielone skorupki orzecha włoskiego, które pozwalają delikatnie i skutecznie oczyszczać skórę z martwych komórek warstwy wierzchniej, przyczyniają się do oczyszczania i zwężania porów, usuwają resztki zanieczyszczeń, zapobiegają powstawaniu stanów zapalnych, a dzięki naturalnym ekstraktom łagodzą podrażnienia i mają regenerujące i nawilżające działanie.


Kolejny produkt, który bardzo miło mnie zaskoczył. Tym razem otrzymujemy produkt w tubce o pojemności 50ml, jak dla mnie jest to całkiem sporo. 
Peeling ma kremową konsystencje z malutki drobinkami mielonych skorup orzecha włoskiego, brzmi ciekawie.  Ma bardzo ładny zapach. 
Po jego zastosowaniu moja skóra jest delikatna w dotyku i bardzo dobrze oczyszczona. 










Żel do mycia twarzy VitaOil LIRENE Jego cena to 10zł/75 ml (produkt pełnowymiarowy)




Żel z podwójnym aktywnym kompleksem - witamina B5 i masło mango - skutecznie oczyszcza twarz i skórę wokół oczu z zanieczyszczeń i makijażu, w tym wodoodpornego. Odświeża, nawilża, pozostawia skórę delikatną i jedwabiście gładką. Nadaje się do każdego rodzaju skóry i wieku.


Kolejny pełnowymiarowy produkt, który znalazł się w pudełku. Żel ma bardzo przyjemny delikatny zapach. Po jego zastosowaniu moja skóra jest bardzo gładka i wyraźnie oczyszczona, świetnie radzi sobie ze zmyciem wodoodpornej maskary a przy tym nie szczypie w oczy!













Błyszczyk do ust GLOSSIP Produkt o wartości 42zł.




Trwały blask sprawia, że usta stają się miękkie i atrakcyjne. Aktywne składniki wypełniają wszystkie fałdki, nadając ustom objętość.



 Kiedy zobaczyłam ten błyszczyk w pudełeczku, zakochałam się! Miałam nadzieję, że będzie to coś w stylu matowej pomadce w płynie. Okazało się, że jest to błyszczyk, który niestety ma okropny zapach, przynajmniej dla mnie. Pachnie czymś charakterystycznym niestety nie potrafię określić do czego podobny jest ten zapach. Kolor piękny i nawet nie przeszkadza mi fakt, że nie daje na ustach matowego wykończenia. 
Niestety będę musiała go komuś oddać ponieważ jego zapach jest tak intensywny, że nie jestem w stanie go używać. 











Cień do powiek Magnetic Play Zone VIPERA Jest to wkład do paletki magnetycznej o wartości 7,40zł.





Posiadają wystarczającą odporność, ale przy tym łatwo zmywa się je wodą, nie pozostawiając śladów na skórze. Dzięki Magnetic Play Zone efektywnie podkreślisz oczy, zrobisz je jeszcze piękniejszymi i wyrazistymi.



Cień do powiek otrzymałam w kolorze fioletowym, niestety nie używam takich kolorów w moim codziennym makijażu, szkoda, że nie trafiłam na jakiś brąz.  
Choć użyłam go tylko raz mogę stwierdzić, że miał on jedwabistą konsystencję i dość dobrą pigmentację jak na cień za taką cenę.











Jestem bardzo zadowolona z zawartości tego pudełeczka. Choć 2 produkty nie przypadły mi do gustu to i tak cieszę się, że poznałam sporo nowych marek kosmetycznych. 

A  Wy skusicie się na pudełeczko od LIFERIA?