Dziś będzie mowa o czymś, co cudownie rozpieszcza moje zmysły, sprawia, że relaksuję się i nadaje mieszkaniu niesamowitego klimatu.
I stało się, ja także zakochałam się w woskach z Yankee Candle.
Muszę przyznać, że od dłuższego czasu intrygował mnie szał otaczający świeczki oraz woski tej firmy. Skąd taki zachwyt? A ta cena? Kogo stać na świeczkę za 80zł.
Postanowiłam, że przyszedł czas, abym sprawdziła dlaczego tak bardzo ludzie kochają Yankee Candle. Zakupy zrobiłam na stronie chocobath.pl ponieważ w swojej ofercie mięli wszystkie woski z edycji zimowej. Klikając na nazwę wosku przeniesiecie się do sklepu gdzie możecie przeczytać inne recenzje wosków.
Zamówiłam 10 wosków z czego 8 pochodzi właśnie z edycji zimowej 2013.
Woski, które zamówiłam to:
Zamówiłam 10 wosków z czego 8 pochodzi właśnie z edycji zimowej 2013.
Woski, które zamówiłam to:
Jest to zapach w połowie przyprawowy, w połowie ciasteczkowy.
Dla mnie jest to trochę przypomina zapach grzanego wina z plasterkiem pomarańczy.
Po wrzuceniu tego wosku do kominka czuję sporo wanilii, cynamonu, gałki muszkatołowej, goździków i imbiru. Na początku nie byłam przekonana co do tego zapachu. Niezbyt podobał mi się przed wrzuceniem go do kominka. Jednak po pierwszym paleniu, pokochałam go. Zdecydowanie ten wosk należy do tych bardziej intensywnych zapachów.
Bardzo słodki zapach, wyraźnie wyczuwalna nuta wanilii i lukru. To słodziak, który bardzo przypadł mi do gustu. Za pierwszym razem dałam go zbyt dużo do kominka i zapach był strasznie duszący. Teraz już wiem, że zdecydowanie lepiej jest go dodać mniej i zapach będzie cudowny.
Dla miłośników słodkich pianek będzie idealny.
Jeśli
jesteście łasuchami, to nie mam wątpliwości, że ten zapach pokochacie!
Jest idealnie ciasteczkowy, nie dusi, nie mdli i nie czuć w nim
przesłodzonej, sztucznej wanilii, która często bardzo niesmacznie jest
nadużywana. Maślane ciasteczka taki obraz pokazuje mi się w głowie kiedy wącham ten wosk.
Używam go w bardzo małych ilościach, gdyż większa ilość byłaby zapewne przytłaczająca.
Zapowiada się bardzo smakowicie - maślane, kruche ciasteczka.
Do tego waniliowa polewa i cukrowa posypka. Brak przypraw, cynamonu i całej reszty. Nie jest on duszący, należy do zapachów bardziej subtelnych. myślę, że dla niektórych będzie on zbyt mało intensywny. Jednak dla mnie jest on idealny na zimowe wieczory.
Snow in Love - to chyba moje największe zaskoczenie całego tego mojego świątecznego zbioru. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej. Dwa słowa zimowa świeżość- uwielbiam. Bardzo przypomina mi moje stare perfumy Givenchy Play for Her.
Tak samo zakochałam się w tym wosku jak i w perfumach Givenchy. Zapach wosku jest bardzo przyjemny, wg mnie pachnie także świeżym, zadbanym mężczyzną. Takkk zdecydowanie to jest to! Czuły mężczyzna, przy którym czuje się bardzo bezpiecznie.
Zapach nie jest nachalny ani duszący. Bardzo polecam Wam wypróbowanie tego zapachu. Jak dla mnie ten wosk to mega zaskoczenie. Już planuję zakup wielkiej świeczki właśnie on tym zapachu.
Ten zapach jest świąteczny, ale przy tym nieco dziwny. Chyba pierwszy raz mam taki problem żeby napisać, z czym mi się kojarzy. Myślałam, że kiedy go zapalę, będę miała coś więcej do powiedzenia, ale niestety nie umiem opisać tego co czuję. Jest tutaj coś słodkawego, ale nie powiedziałabym, że jest to śliwka, bardziej może jabłko. Wyczuwam w nim też delikatne nuty goździków. Bardzo intrygujący zapach i nie sądziłam, że tak mi się spodoba, a jednak! Na swój niespotykany sposób, jest bardzo magiczny, rodzinny. Pachnie świętami co tu dużo mówić. ;)
Ten zapach jest bardzo mocny, intensywny wręcz bym opisała go jako ciężki. To na pewno. Ale spośród wszystkich to właśnie on chyba najbardziej oddaje klimat świąt. Najbardziej wyczuwam tutaj jabłka, jest też cynamon, ale nie drażni mojego nosa. Chyba czuję też troszeczkę syropu klonowego. Na pewno spodoba się wielbicielkom cięższych, intensywniejszych zapachów :)
Kiedy wąchałam wosk przed zapaleniem, czułam w nim głównie sosnę i cedr, a dopiero gdzieś w tle jabłuszko. Miałam nadzieję, że po zapaleniu aromat jabłek się wzmocni, jednak tak nie było. Niektóre opinie mówiły, że ten wosk pachnie męskimi perfumami. Faktycznie ma coś w sobie z męskich perfum, prawdopodobnie przez wyczuwalny w nim cedr. Zdecydowanie nie jest to słodki zapach.
To rarytas wśród kokosowych zapachów! Bałam się tego wosku, ponieważ spodziewałam się słodkiego wręcz mdlącego zapachu. Jednak Black Coconut zrobił mi miłą niespodziankę. Jak dla mnie zapach jest lekko męski wyczuwam drzewo cedrowe,
egzotyczne kwiaty. To elegancki, wręcz luksusowy, zmysłowy zapach.
POLECAM :)
Zapach bardzo słodki i bardzo waniliowy. Choć zapach jest kremowy i aromatycznie waniliowy to jednocześnie jest przełamany cytryną, która podkreśla wyjątkowy charakter tej tarty.
Zapach świetnie roznosił się po pomieszczeniu, w którym został zapalony, troszkę nieśmiało wkradał się w inne najbliższe zakamarki. Muszę przyznać, że ta nuta świetnie sprawdziła się w ostatnie chłodne wieczory, doskonale relaksowała i jednocześnie pozwalała na "zebranie myśli" :)
Jak dla mnie zapach jest ok, ale nie kupię go chyba następnym razem.
A Wy jakie woski bądź świece testowaliście?
Który z zapachów, jakie wymieniłam w tym poście najbardziej Was zaciekawił?
czekam na komentarze i serdecznie zapraszam do zakupów w sklepie chocobath.pl
Zapraszam także na FanPage na Facebooku:
oraz Instagram
Przypominam, że cały czas możecie zamawiać maskotki oraz poduszki sowy, mojego autorstwa.
Piszcie na:
Może i ja w końcu zainwestuje w te woski :))
OdpowiedzUsuńMerry Marshmallow na pewno to mój faworyt... po prostu kocham MArshalki!
OdpowiedzUsuńDołączam do obserwujących i zapraszam do mnie:)
Oj chyba zamówię sobie któryś z tych !.:)
OdpowiedzUsuńniikablog.blogspot.com
Mmmmm vanilla cupcake, oj, muszę ten zapach wypróbować :)
OdpowiedzUsuńswietne te woski :D
OdpowiedzUsuń