Z wielką przyjemnością przychodzę dziś do Was z OpenBoxem najnowszej edycji pudełka Pure Beauty Bon Voyage. Już sama nazwa i szata graficzna tego boxa natychmiast przywodzą na myśl beztroskie, wakacyjne podróże – pełne słońca, przygód i relaksu. Marka jak zawsze zadbała o każdy detal – zarówno zawartość, jak i opakowanie robią ogromne wrażenie. Estetyka pudełka to prawdziwa uczta dla oka – widać, że Pure Beauty przykłada ogromną wagę do tego, by całość prezentowała się nie tylko funkcjonalnie, ale i pięknie.
W środku znalazłam wiele interesujących produktów, które z ogromną ciekawością zaczęłam testować. Część kosmetyków już wprowadziłam do swojej codziennej pielęgnacji. Bon Voyage to edycja pełna pielęgnacyjnych perełek – nie mogę się doczekać, by podzielić się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami!
Doceniam obecność szczegółowej ulotki – taka forma bardzo ułatwia zapoznanie się z zawartością boxa.
MISS SPORTY NATURALLY PERFECT BŁYSZCZYK-SERUM DO UST
Ten produkt skradł moje serce od razu! Ma lekką, komfortową formułę, która daje uroczy, subtelny połysk i jednocześnie świetnie nawilża usta. To zdecydowanie coś, po co sięgam z przyjemnością na co dzień. Uwielbiam takie kosmetyki – wystarczy jedno pociągnięcie i już czuję się bardziej zadbana, nawet jeśli nie mam czasu (ani siły) na pełny make-up. Zapach? Delikatnie słodki, dziewczęcy, ale absolutnie nienachalny – idealny na lato. A kolor? Strzał w dziesiątkę! Jest naturalny, ale podkreśla usta w bardzo ładny, świeży sposób. To odcień, który pasuje niemal do wszystkiego – zarówno na dzień, jak i wieczorne wyjście.Muszę przyznać, że zawsze ogromnie się cieszę, gdy w pudełkach Pure Beauty pojawiają się produkty do makijażu. Mam wtedy okazję przetestować coś nowego, czego być może sama nie wybrałabym na sklepowej półce, a często okazuje się totalnym hitem! Błyszczyk z MISS SPORTY zdecydowanie dołączył do tej kategorii – zostaje ze mną na dłużej.
Eyeliner od Rimmel od razu trafił na moją powiekę! I muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczył. Ma bardzo cienki, precyzyjny aplikator, którym naprawdę łatwo narysować równą kreskę – nawet, gdy nie mam najstabilniejszej ręki. Dla mnie to ogromny plus. Formuła jest matowa, a kolor ciemny niebieski, takiego jeszcze nie miałam w swojej kolekcji. Co więcej, jest naprawdę trwały! Wytrzymał cały dzień bez rozmazywania, a przy tym nie odbijał się na powiece. Uwielbiam, kiedy w boxach pojawiają się kosmetyki do makijażu oczu – dzięki temu mogę uzupełnić swoją kolekcję o ciekawe produkty i jednocześnie przetestować coś nowego, bez ryzyka. Dla mnie – jeden z mocniejszych punktów tej edycji. Idealny na letnie wieczory, kiedy chcę dodać spojrzeniu charakteru.
GALARETKA DO LAMINACJI Z ESENCJĄ BURSZTYNOWĄ DO WŁOSÓW NIESFORNYCH I PUSZĄCYCH SIĘ
Zdecydowanie jeden z najbardziej intrygujących produktów w całym pudełku! Sama nazwa – galaretka do laminacji – brzmi ciekawie, prawda? A działanie? Jeszcze lepsze. Produkt ma przyjemną, żelową konsystencję, która dobrze rozprowadza się na wilgotnych włosach. Po użyciu są one widocznie gładsze, mniej się puszą, a przy tym zyskują zdrowy blask. Mam włosy skłonne do puszenia i falowania, więc efekt wygładzenia jest dokładnie tym, czego szukam. Zapach? Typowy dla serii Jantar – ciepły, lekko bursztynowy, bardzo przyjemny i relaksujący. Wystarczy jedno użycie, by poczuć się jak po wizycie u fryzjera. Lubię, gdy Pure Beauty dorzuca coś nietypowego do boxa – właśnie takie perełki sprawiają, że mogę wypróbować coś, po co sama bym może nie sięgnęła.
UJĘDRNIAJĄCO - ODŻYWCZY OLEJEK DO CIAŁA
Ten olejek to istne złoto dla skóry! Ma lekką, satynową konsystencję, która świetnie się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Pozostawia na skórze subtelny, ochronny film, który absolutnie nie jest tłusty – idealny zwłaszcza po kąpieli, kiedy potrzebuję intensywnego, ale komfortowego nawilżenia. Co ciekawe – olejek jest bezzapachowy, co dla wielu osób może być ogromnym plusem, szczególnie jeśli mają wrażliwą skórę lub po prostu wolą, gdy kosmetyk nie koliduje z perfumami. Dla mnie to także sygnał, że skupiono się na działaniu, a nie na zapachu. Skład? Rewelacyjny – aż 99,2% składników jest pochodzenia naturalnego, a wśród nich znajdziemy m.in. olej z pestek śliwek, awokado i migdałowy, czyli prawdziwą bombę odżywczo-regenerującą. Nic więc dziwnego, że już po kilku dniach zauważyłam, że moja skóra stała się bardziej miękka, elastyczna i wyraźnie gładsza.
Najlepiej sprawdza się u mnie na udach, ramionach i dekolcie – czyli tam, gdzie skóra często bywa sucha i potrzebuje intensywnej pielęgnacji. Zdecydowanie jeden z tych produktów, które zużyję do ostatniej kropli. Świetnie wpisuje się w letnią rutynę – bez ciężkich balsamów, ale z wyraźnym efektem pielęgnacyjnym. Cieszę się, że znalazł się w wakacyjnej edycji – pasuje do niej idealnie!
LABORATORIES NAWILŻAJĄCY KREM DO SUCHYCH I SZORSTKICH STÓP
To prawdziwy ratunek dla zmęczonych, suchych stóp – zwłaszcza latem, gdy codziennie wskakuję w sandały i klapki, a skóra na piętach wystawiona jest na próbę. Ten krem działa jak regenerujący kompres, który przynosi ulgę już od pierwszego zastosowania. Ma przyjemną, treściwą konsystencję, ale nie jest tłusty ani lepki. Bardzo szybko się wchłania, dzięki czemu świetnie sprawdza się nie tylko wieczorem, ale też rano – mogę go używać tuż przed wyjściem z domu bez obawy o dyskomfort. W składzie znajdziemy m.in. mocznik, kwas glikolowy, witaminę E, alantoinę i glicerynę, czyli cały pakiet składników, które nawilżają, regenerują, zmiękczają naskórek i wspierają odbudowę skóry. Dzięki temu krem widocznie redukuje zgrubienia, wygładza i pozostawia stopy miękkie oraz przyjemne w dotyku. Co ważne – efekty naprawdę widać już po 3 zastosowaniach! Doceniam również jego delikatny zapach – nie jest perfumowany ani intensywny. Uwielbiam tego typu produkty, bo uważam, że pielęgnacja stóp jest równie ważna jak dbanie o twarz czy ciało – nie pomijam ich w codziennej rutynie, a dobrze dobrany krem to dla mnie must-have. Na plus również fakt, że produkt jest wegański i odpowiedni nawet dla wrażliwej skóry. Cieszę się, że znalazł się w pudełku Pure Beauty – to świetne przypomnienie, że pielęgnacja stóp też może być przyjemna i skuteczna.
KREM USZCZELNIAJĄCY NACZYNKA NA DZIEŃ
To jeden z tych kosmetyków, po które sięgam z myślą o długofalowej, świadomej pielęgnacji. Krem ma bardzo przyjemną, lekką konsystencję – łatwo się rozprowadza, szybko wchłania i nie obciąża skóry. Nie roluje się pod makijażem, co sprawia, że idealnie sprawdza się w porannej rutynie, kiedy zależy mi na czasie, ale nie chcę rezygnować z pielęgnacji. Formuła kremu została oparta na składnikach aktywnych, takich jak masła shea, oleju z pestek dzikiej róży oraz betainy. To wyjątkowe połączenie działa wielowymiarowo – wzmacnia kruche naczynka, redukuje zaczerwienienia i rumień, łagodzi podrażnienia, a jednocześnie nawilża i odżywia skórę. To, co szczególnie mnie cieszy, to obecność filtra SPF 50 – wysoka ochrona przeciwsłoneczna to kluczowy element codziennej pielęgnacji, zwłaszcza w przypadku cery naczynkowej i wrażliwej. Dzięki temu krem nie tylko pielęgnuje, ale też chroni skórę przed promieniowaniem UV, które może nasilać problemy z rumieniem i nadreaktywnością. Już po kilku dniach zauważyłam, że cera stała się bardziej ujednolicona, mniej zaczerwieniona i zdecydowanie spokojniejsza – szczególnie w okolicach nosa i policzków, gdzie moja skóra najczęściej reaguje. Krem nie ma intensywnego zapachu – to raczej neutralna, bardzo subtelna nuta, która nie drażni i nie koliduje z innymi kosmetykami. Dla mnie to doskonała baza na dzień – szczególnie latem, kiedy szukam lekkiego, ale skutecznego kremu, który zadba o moją skórę kompleksowo. To kolejny dowód na to, że naturalna pielęgnacja może iść w parze z wysoką skutecznością i
HIMALAYA WYBIELAJĄCA PASTA DO ZĘBÓW PRZECIW PŁYTCE NAZĘBNEJ
Tego produktu jeszcze nie miałam okazji przetestować, ale zdecydowanie wzbudził moje zainteresowanie – głównie za sprawą ciekawego, naturalnego składu i obietnic działania. To wybielająca pasta do zębów, która łączy w sobie kojącą moc kurkumy oraz naturalne właściwości antybakteryjne kokosa. Już samo połączenie tych dwóch składników brzmi jak idealna propozycja dla osób, które chcą zadbać o higienę jamy ustnej w sposób delikatny, ale skuteczny. Pasta zawiera składniki aktywne pomagające zwalczać płytkę nazębną, co jest kluczowe w codziennej profilaktyce, a dodatkowo wspomaga ochronę przed próchnicą. Producent podkreśla, że regularne stosowanie produktu może przyczynić się do delikatnego wybielenia zębów i utrzymania zdrowych dziąseł.
Na duży plus zasługuje także fakt, że jest to produkt naturalny, bez fluoru, wegański i odpowiedni dla osób szukających alternatywy dla konwencjonalnych past. Opakowanie utrzymane jest w klimacie eko, a sama formuła inspirowana tradycyjną ajurwedą. Na pewno wypróbuję ją z ciekawością – lubię testować nowe produkty do pielęgnacji jamy ustnej, a szczególnie te, które bazują na naturalnych składnikach. Kurkuma i kokos to duet, który może naprawdę pozytywnie zaskoczyć!
EFEKTIMA HYDROŻELOWE PŁATKI POD OCZY
Te płatki to prawdziwa chwila luksusu i ukojenia dla zmęczonych oczu – i mówię to z pełnym przekonaniem, bo kupuję je regularnie i zawsze mam zapas w szufladzie. Uwielbiam ich żelową, elastyczną formułę, która świetnie przylega do skóry i – co najważniejsze – nie spływa nawet wtedy, gdy nie leżę nieruchomo. To dla mnie ogromny plus, bo często nakładam je w trakcie porannego szykowania lub wieczornego relaksu z książką. Stosuję takie płatki praktycznie codziennie, a przed aplikacją wkładam je na kilka minut do lodówki, żeby wzmocnić efekt chłodzenia. To prosta sztuczka, ale robi różnicę – obrzęki znikają szybciej, a spojrzenie nabiera świeżości. Po około 15–20 minutach moja skóra pod oczami jest wyraźnie bardziej nawilżona, wygładzona i rozświetlona. Ta wersja płatków, czyli „rozjaśnienie i rewitalizacja”, została naprawdę ciekawie skomponowana pod względem składu.
Znajdziemy tu m.in.:
- kofeinę, która pobudza mikrokrążenie i zmniejsza opuchliznę,
- kwas hialuronowy, silnie nawilżający i wygładzający,
- wyciąg z kwiatów kamelii japońskiej, znany ze swoich właściwości antyoksydacyjnych,
- jedwab , który poprawia elastyczność skóry
To właśnie ta bogata formuła sprawia, że skóra wygląda na bardziej wypoczętą, nawet jeśli noc była krótka. Na ogromny plus zasługuje także świetna cena – jak na tak komfortowy i skuteczny produkt, wypada naprawdę atrakcyjnie. Moim zdaniem to jeden z tych „niewielkich” kosmetyków, który potrafi zdziałać cuda i zdecydowanie zasługuje na miejsce w każdej kosmetyczce – nie tylko od święta!
PŁYN MICELARNY DLA SKÓRY WRAŻLIWEJ I NACZYNKOWEJ
Ten płyn micelarny to zdecydowanie jedna z lepszych propozycji dla delikatnej, reaktywnej cery, która często nie toleruje agresywnych form demakijażu. Co ciekawe – używałam go już wcześniej, więc bardzo się ucieszyłam, widząc go ponownie w pudełku. Mam cerę wrażliwą, ze skłonnością do zaczerwienień, i pamiętam, że ten kosmetyk sprawdził się u mnie naprawdę dobrze – bez jakichkolwiek podrażnień czy nieprzyjemnego uczucia pieczenia. Płyn sprawdza się świetnie zarówno rano, jak i wieczorem – nie tylko jako demakijaż, ale też jako pierwszy krok oczyszczania. Delikatnie, ale skutecznie usuwa zanieczyszczenia i makijaż, nie szczypie w oczy i – co bardzo ważne – nie zostawia uczucia ściągnięcia ani lepkości. Skóra po jego użyciu jest czysta, odświeżona i przyjemnie ukojona. Produkt wspiera codzienną pielęgnację skóry naczynkowej, a przy regularnym stosowaniu widać poprawę – mniej zaczerwienienia. Płyn jest bezzapachowy, co dla mnie osobiście jest ogromną zaletą – nie lubię intensywnych zapachów w kosmetykach do twarzy. Dodatkowo jest bardzo wydajny – wystarczy niewielka ilość na płatku, by dokładnie oczyścić skórę. Zdecydowanie jeden z tych produktów, do których lubię wracać i które z czystym sumieniem polecam każdemu, kto szuka czegoś delikatnego, ale skutecznego.
ŻELOWY LAKIER DO PAZNOKCI
Lakier do paznokci od Golden Rose to przyjemna niespodzianka w pudełku – marka znana jest z szerokiej gamy kolorów i dobrej jakości, więc zawsze miło mieć okazję przetestować coś nowego. Kolor, który mi się trafił, jest naprawdę ciekawy – ma w sobie coś wyjątkowego, co od razu przyciąga wzrok. Zdecydowanie trafia w moje upodobania, bo lubię takie odcienie. Mimo że na co dzień najczęściej sięgam po lakiery hybrydowe, a klasyczne lakiery używam coraz rzadziej, to ten od razu przykuł moją uwagę. Paznokcie malowane klasycznym lakierem mają swój urok, więc może wykorzystam go okazjonalnie – choć prawdopodobnie podzielę się nim z kimś bliskim, kto częściej używa tradycyjnych formuł. Formuła ma żelowe wykończenie, które daje ładny połysk i efekt zadbanych paznokci. Pędzelek jest wygodny, łatwo się nim operuje, a krycie już przy pierwszej warstwie wygląda obiecująco. To dobry wybór dla tych, którzy lubią szybki manicure bez lampy, a jednocześnie oczekują trwałości i intensywnego koloru. Cieszę się, że w pudełkach Pure Beauty pojawiają się też kolorowe akcenty – dzięki nim można w prosty sposób urozmaicić swój makijaż czy manicure.
SUCHY SZAMPON
Muszę przyznać, że ten produkt naprawdę mnie zaskoczył – bardzo pozytywnie! Choć nigdy wcześniej nie używałam suchego szamponu z tej marki, to teraz, po przetestowaniu, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć: to jeden z moich ulubieńców z całego pudełka Bon Voyage! Zdarza mi się sięgać po suche szampony, zwłaszcza wtedy, gdy brakuje czasu na mycie włosów lub potrzebuję szybkiego odświeżenia fryzury w ciągu dnia. Ten sprawdził się u mnie rewelacyjnie – błyskawicznie odświeża włosy, a do tego pięknie je unosi u nasady, dodając objętości i lekkości, bez efektu obciążenia. Na ogromny plus zasługuje jego skład – znajdziemy tu ekstrakt z piwonii, który nie tylko nadaje przyjemny, świeży zapach, ale także pielęgnuje i odświeża włosy. Działa łagodnie, więc bez obaw można stosować go nawet przy bardziej wrażliwej skórze głowy. I teraz coś, co dla mnie jest absolutnie kluczowe przy tego typu produktach: nie zostawia białego nalotu! To spory problem w przypadku wielu suchych szamponów, które często wymagają czasochłonnego wyczesywania lub wmasowywania. Tu nie ma tego kłopotu – włosy wyglądają czysto, świeżo i naturalnie od razu po aplikacji. No i ten zapach… po prostu przepiękny! Delikatny, kwiatowy, bardzo kobiecy i świeży. Zdecydowanie jeden z tych produktów, który nie tylko działa, ale też poprawia nastrój – idealny na szybki „ratunek” przed wyjściem albo podczas wyjazdów. Cieszę się, że Pure Beauty postawiło na tak praktyczny i jakościowy produkt. Na pewno zużyję go do ostatniego psiknięcia!
ARGANOVE EKOLOGICZNY HYDROLAT Z KWIATU RÓŻY
Ten produkt to absolutny must-have w mojej codziennej pielęgnacji! Hydrolaty stosuję od dawna i nie wyobrażam sobie bez nich mojej rutyny – zarówno do twarzy, ciała, jak i… włosów. Ten od Arganove, z dodatkiem kwiatu róży, wyjątkowo przypadł mi do gustu – już od pierwszego użycia wiedziałam, że to będzie hit. Hydrolat sprawdza się świetnie do każdego rodzaju skóry, ale szczególnie polecany jest dla cer wrażliwych, suchych i naczynkowych – czyli dokładnie takich, jak moja. Tonizuje, odświeża i natychmiast łagodzi wszelkie podrażnienia czy zaczerwienienia, które czasami pojawiają się na mojej buzi. Daje uczucie ukojenia i komfortu, a przy tym nawilża, przywraca równowagę skórze i poprawia jej elastyczność. Po zastosowaniu skóra wygląda bardziej promiennie, świeżo i zdrowo.W pielęgnacji wykorzystuję go na wiele sposobów – psikam nim twarz rano i wieczorem, odświeżam nim skórę w ciągu dnia, ale też chętnie stosuję na ciało po kąpieli. Co więcej – używam go także do włosów – przed olejowaniem, ponieważ wspomaga wchłanianie składników odżywczych i sprawia, że zabieg działa skuteczniej.
Jeśli chodzi o zapach – jest absolutnie przepiękny! Naturalny, różany, delikatny, ale jednocześnie długo utrzymujący się na skórze. Uwielbiam ten efekt – to jak połączenie pielęgnacji z subtelną, kwiatową mgiełką zapachową. Wcześniej miałam już okazję testować inne warianty hydrolatów Arganove i każdy sprawdził się u mnie świetnie, ale wersja różana zdecydowanie wyróżnia się swoim kojącym działaniem i cudownym aromatem. Na ogromny plus zasługuje również naturalny skład i fakt, że produkt jest odpowiedni dla wegan. Prosty, czysty skład bez zbędnych dodatków – dokładnie tak, jak lubię. To jeden z tych kosmetyków, który zostaje ze mną na stałe. Idealny nie tylko latem, ale przez cały rok – do codziennego użytku, do torebki, na podróż, do łazienki i… na włosy!
CHUSTECZKI DO DEZYNFEKCJI RĄK I POWIERZCHNI
Markę MEDISEPT znam już bardzo dobrze – wiele razy miałam okazję testować ich produkty i zawsze byłam zadowolona z ich skuteczności. Na co dzień często korzystam z różnych środków do dezynfekcji, zawsze mam przy sobie jakiś spray lub żel w torebce, dlatego z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po te chusteczki. To, co od razu zwraca uwagę, to praktyczny format opakowania – poręczny, lekki i kompaktowy, idealny do torebki, plecaka czy nawet większej kieszeni. W środku znajduje się 15 sztuk chusteczek, więc wystarczą na naprawdę wiele użyć, a przy tym nie zajmują dużo miejsca. Bardzo podoba mi się też to, że chusteczki służą zarówno do dezynfekcji rąk, jak i powierzchni. To niezwykle praktyczne – szczególnie w podróży, w komunikacji miejskiej, restauracji, czy po prostu na zakupach. Nigdy nie wiemy, kiedy będziemy musieli szybko przetrzeć klamkę, telefon, stół czy koszyk sklepowy. W dzisiejszych czasach, kiedy codziennie mamy kontakt z różnymi powierzchniami, które mogą być siedliskiem bakterii i wirusów, warto mieć przy sobie takie wsparcie higieniczne. To mała rzecz, która naprawdę daje duży komfort i poczucie bezpieczeństwa. Chusteczki mają intensywny, alkoholowy zapach, który na początku jest dość wyczuwalny – ale to całkowicie naturalne, biorąc pod uwagę ich działanie dezynfekujące. Na szczęście zapach szybko się ulatnia z dłoni i nie pozostaje długo na skórze, co dla mnie jest dużym plusem. To zdecydowanie praktyczny, higieniczny i uniwersalny produkt, który na pewno zabiorę ze sobą na każdy wyjazd i wrzucę do codziennej torebki. Fajnie, że Pure Beauty pomyślało także o tak funkcjonalnych dodatkach – bo przecież pielęgnacja to nie tylko kosmetyki, ale też dbałość o czystość i bezpieczeństwo.
Pudełko z kosmetykami z edycji Bon Voyage otrzymałam w ramach wieloletniej współpracy z marką Pure Beauty, co jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i powodem do radości. Bardzo się cieszę, że co miesiąc mogę testować nowości, poznawać ciekawe marki i odkrywać kosmetyki, które często zostają ze mną na dłużej jako ulubieńcy.
Muszę przyznać, że zawartość tej edycji wyjątkowo przypadła mi do gustu – każdy z produktów jest praktyczny, dopracowany i idealnie wpisuje się w wakacyjny klimat. Co najważniejsze, wszystkie kosmetyki z tego boxa zostaną przeze mnie użyte, może z wyjątkiem lakieru do paznokci, ponieważ na co dzień sięgam po hybrydy – ale wiem, że i on komuś się przyda.
Jeśli lubicie poznawać nowości, sprawdzać ciekawe formuły i dawać się zaskoczyć, to Pure Beauty to strzał w dziesiątkę. Każdy box zachwyca nie tylko przepiękną oprawą graficzną, ale też doskonale przemyślaną zawartością. Co miesiąc w środku znajdziecie produkty, których wartość regularna znacznie przewyższa cenę zakupu boxa, co czyni go naprawdę opłacalnym.
Co więcej, Pure Beauty zawsze świetnie dobiera produkty – zarówno do aktualnej pory roku, jak i do różnych potrzeb skóry, dzięki czemu każdy może znaleźć w boxie coś dla siebie.
Nie mogę się już doczekać kolejnej edycji i kolejnych niespodzianek! 💛
jak zawsze zawartość super
OdpowiedzUsuń