sobota, 7 stycznia 2012

Sylwester

Sylwester był świetny, choć zostałam w domu i tak dobrze się bawiłam...

Na początku nie byłam zachwycona tym pomysłem hmm sylwester w domu yyy masakra, jednak później stwierdziłam, że to dobry pomysł tym bardziej, że Michał także nigdzie się nie wybierał. Zostałam w domu więc nie musiałam się jakoś specjalnie stroić, założyłam moje ulubione czarne spodnie a do tego koszulę w kratę na nogach zamiast odlotowych szpilek miałam moje ,,papucie,,,  tak na dobrą sprawę mogłam zostać w piżamie na resztę dnia.









  Oczywiście jak co roku tatuś kupił fajerwerki, my z Michałem zakupiliśmy lampiony, stwierdziliśmy, że to dobra okazja na ich wypróbowanie. W Chinach i Tajlandii zwyczaj jest pięknym i fascynującym sposobem na rozświetlenie nocnego nieba. Tradycja puszczania lampionów jest praktykowana w tych krajach od 2000 lat. Według tamtejszych wierzeń zapisane na lampionie życzenie spełni się, gdy wzniesie się on do nieba.  Ja  na jednym z lampionów napisałam swój nr telefonu, nigdy nie wiadomo kto go znajdzie a może akurat to mój
przyszły małżonek (bardzo duży śmiech) później śmialiśmy się, że jeśli coś się spali, łatwo będzie można znaleźć sprawców czyli nas. Do dzisiaj nikt się nie odezwał, nie wiem czy się cieszyć czy płakać ;P . 




















Ślicznie wyglądały te latające lampiony, szkoda tylko, że było ciemno i nie było widać ich cudownych kolorów...



Udało mi się nagrać kilka filmików, niestety 2 są bez głosu ( nie wiem co się dzieje z moim aparatem, raz nagrywa z dźwiękiem a raz nie, bez względu na to jak go ustawię - trzeba wymienić go ) .











(moje Jezuuuu jest najlepsze ha ha ha )


Rok temu ,,szalałyśmy,, u Anny, nigdy nie zapomnę tego bólu głowy aaa i oczywiście choroby jaka dopadła mnie od chodzenia po mieście o 2 nad ranem. ;P












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie chamskie i wulgarne komentarze nie są tu mile widziane. Pozdrawiam :)