Dzięki współpracy z Pure Beauty oraz markami Garnier i Mixa mogłam przetestować wyjątkowy box pełen kosmetyków do włosów, pielęgnacji twarzy i ochrony przeciwsłonecznej. 📦✨ Ten box otrzymałam w ramach współpracy, co zawsze sprawia mi ogromną radość – uwielbiam takie przesyłki-niespodzianki, bo dzięki nim mam okazję poznawać nowości kosmetyczne, które często później stają się moimi stałymi ulubieńcami. 💛
Cieszę się, że mogę współpracować z marką, która daje możliwość testowania tak różnych produktów – od szamponów i odżywek po sera i kremy do twarzy. Jako osoba, która naprawdę lubi testować nowinki kosmetyczne, jestem w swoim żywiole – każde otwarcie pudełka to jak małe święto! 🎉
Szampon Goodbye Damage od Garnier Fructis to produkt, do którego bardzo często wracam, bo po prostu świetnie sprawdza się w mojej pielęgnacji włosów. Ma kremową, lekko gęstą konsystencję, która dobrze się pieni, a przy tym dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy już przy pierwszym myciu. Uwielbiam jego zapach – soczysty, owocowy, z nutą moreli i olejku z owocu amli – choć nie utrzymuje się on na włosach zbyt długo, i to wcale mi nie przeszkadza. Lubię sięgać po ten szampon szczególnie wtedy, gdy czuję, że moje włosy potrzebują porządnego oczyszczenia ze wszelkich zanieczyszczeń czy resztek produktów do stylizacji – suchych szamponów, pianek czy lakierów do włosów. Co prawda nie używam ich często, ale gdy już po nie sięgam, wiem, że Goodbye Damage poradzi sobie z ich usunięciem bez problemu. Jego formuła została wzbogacona o keratynę roślinną i witaminę B3, dzięki czemu szampon nie tylko oczyszcza, ale także pomaga wzmocnić włosy i delikatnie je wygładzić, pozostawiając je miękkie i lekkie.
Odżywka Keratin Filler ma lekką, kremową formułę, która szybko rozprowadza się na włosach, nie obciążając ich, a jednocześnie dokładnie otula każde pasmo. Pachnie owocowo i świeżo, choć zapach jest delikatniejszy niż w szamponie – i muszę przyznać, że bardzo go lubię, bo sprawia, że samo nakładanie odżywki staje się przyjemnym rytuałem. W składzie znajdziemy keratynę roślinną, aminokwasy i proteiny owsa, które działają jak „wypełniacz” uszkodzeń we włóknie włosa. Po jej zastosowaniu naprawdę zauważyłam, że moje puszące się włosy stają się wygładzone i bardzo przyjemne w dotyku, a dodatkowo zyskują efekt lekkości, który sprawia, że wyglądają zdrowiej i bardziej zadbanie. Odżywkę pozostawiam na włosach przez około 5 minut, a następnie dokładnie spłukuję – już po tym krótkim czasie efekt wygładzenia i miękkości jest wyraźnie widoczny.
Płatki pod oczy Garnier Hyaluronic Cryo Jelly to dla mnie prawdziwa nowość, która bardzo mnie ucieszyła, bo codziennie stosuję produkty do pielęgnacji okolic oczu i szukam czegoś, co faktycznie działa. Ich największym atutem jest efekt chłodzenia – jest naprawdę świetny i przynosi natychmiastową ulgę zmęczonym oczom, zwłaszcza po długim dniu czy nocy bez snu. Skóra wokół oczu po zastosowaniu płatków staje się bardziej sprężysta, nawilżona i wygląda świeżo. Formuła zawiera kwas hialuronowy, który intensywnie nawilża, oraz ekstrakt z ogórka, który działa odświeżająco i kojąco. Dodatkowo w składzie znajduje się mentol, który wzmacnia uczucie chłodu i orzeźwienia. Wszystko to razem sprawia, że płatki szybko redukują opuchliznę i oznaki zmęczenia.
Co ważne, płatki są delikatne dla skóry, nie pozostawiają lepkiej warstwy i mają przyjemny, subtelny zapach, dzięki czemu korzystanie z nich to czysta przyjemność. Na pewno staną się stałym elementem mojej codziennej pielęgnacji, bo łączą skuteczność z komfortem użytkowania – a to dla mnie najważniejsze w kosmetykach pod oczy.
Garnier Vitamin C SPF50 – mgiełka ochronna do twarzy to dla mnie całkowita nowość, ale już teraz wiem, że jestem nią zachwycona! Uwielbiam wszystkie produkty, które zawierają w składzie witaminę C oraz oferują ochronę przeciwsłoneczną, więc bardzo ucieszyłam się, że ten kosmetyk znalazł się w moim pudełku.
Ta mgiełka ma bardzo wysoką ochronę SPF50, która skutecznie chroni moją skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV, które jest jednym z głównych czynników przyspieszających starzenie się skóry i powstawanie przebarwień. Co więcej, produkt zapobiega powstawaniu przebarwień i jednocześnie rozświetla cerę, dzięki czemu skóra wygląda na zdrową i promienną.
Dodatkowo mgiełka nie zostawia na skórze nieprzyjemnej, lepkiej warstwy, co jest dla mnie ogromnym plusem, bo bardzo nie lubię takich produktów. Ma bardzo delikatny, przyjemny zapach, który sprawia, że jej używanie to czysta przyjemność.
To zdecydowanie produkt, który na pewno będę kupować na stałe — świetnie łączy ochronę z pielęgnacją, a do tego jest bardzo wygodny w aplikacji!
Fluid do twarzy Garnier Vitamin C rozświetlający z niewidocznym SPF to produkt, którego używam naprawdę długo i od pierwszego zastosowania stał się moim ulubieńcem. To właśnie dzięki Pure Beauty miałam okazję poznać ten kosmetyk, ponieważ dość często pojawiał się w pudełkach — i za każdym razem cieszyłam się, że mogę go mieć. Fluid bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż — świetnie współgra z podkładem i nie powoduje, że kosmetyki się warzą. Bardzo cenię go także za to, że nie pozostawia na skórze białych śladów, co jest dla mnie ogromnym plusem przy produktach z filtrem. Po nałożeniu na twarz fluid jest wyczuwalny i skóra jest delikatnie lepka, ale to nie przeszkadza, ponieważ pod makijażem spisuje się rewelacyjnie. Ma także delikatny, przyjemny zapach, który umila jego aplikację. To zdecydowanie kosmetyk, do którego lubię wracać i polecam każdemu, kto szuka lekkiego, rozświetlającego fluidu z ochroną przeciwsłoneczną.
To serum jest mi już bardzo dobrze znane – używam go od dawna i naprawdę często do niego wracam. Od pierwszego użycia wiedziałam, że będzie jednym z moich ulubieńców. Jest przeznaczone do skóry wrażliwej, normalnej oraz suchej i świetnie sprawdza się przy mojej wymagającej cerze. Uwielbiam je za to, że łagodzi wszelkie podrażnienia i koi skórę – po nałożeniu nie ma mowy o uczuciu ściągnięcia czy dyskomfortu, które zdarzają się przy innych produktach. Jego formuła jest bardzo lekka, szybko się wchłania, nie zostawiając lepkiej warstwy. Dodatkowym plusem jest to, że jest bezzapachowe, co przy mojej wrażliwej skórze jest ogromną zaletą – nic nie drażni, nie podrażnia i mogę go używać zarówno rano, jak i wieczorem. Skład serum opiera się na kwasie hialuronowym, który intensywnie nawilża, pomaga ukoić cerę i wspieraa jej regenerację. Dzięki temu po aplikacji skóra jest wyraźnie bardziej elastyczna, gładka i dobrze nawodniona.
To jeden z tych kosmetyków, do których regularnie wracam, bo wiem, że zawsze się sprawdzi – szczególnie gdy moja skóra potrzebuje ukojenia i porządnej dawki nawilżenia.
Ten krem to kolejny kosmetyk Mixa, który miałam okazję poznać – wcześniej używałam już dwóch innych wersji i każda z nich bardzo przypadła mi do gustu, więc z ciekawością sięgnęłam po ten wariant. To duże, aż 400‑mililitrowe opakowanie, które od razu sugeruje, że to produkt do szerokiego zastosowania – można go używać zarówno do twarzy, ciała, jak i dłoni. Ta wersja została stworzona z myślą o skórze z przebarwieniami i naprawdę czuć, że ma działanie wielozadaniowe. Ma za zadanie rozświetlać, intensywnie nawilżać i pomagać w wyrównaniu kolorytu skóry. W jego składzie znalazł się niacynamid, który wspomaga redukcję przebarwień i poprawia wygląd skóry, witamina Cg nadająca jej blasku, a także masło shea, które dba o odpowiednie odżywienie i miękkość. Ja używam go głównie do ciała – jeszcze nie stosowałam go na twarz – i muszę przyznać, że świetnie się sprawdza. Skóra po nim jest miękka, przyjemnie gładka i naprawdę dobrze nawilżona. Ma bardzo delikatny zapach, który nie męczy, a sam krem ma aksamitną, łatwą w rozprowadzeniu konsystencję. Wchłania się szybko, nie zostawiając tłustego czy ciężkiego filmu, więc można go spokojnie używać nawet rano, zanim się ubiorę. Lubię go za to, że jest prosty, skuteczny i wielozadaniowy – jedno opakowanie wystarcza na długo i spokojnie zastępuje kilka różnych kosmetyków.
To pudełko Pure Beauty było dla mnie ogromnym zaskoczeniem – znalazłam w nim zarówno dobrze znane mi produkty, jak i zupełne nowości, które już zdążyły mnie zachwycić. Uwielbiam taką różnorodność, bo mogę wracać do ulubieńców, a jednocześnie testować coś nowego. A jak wiecie, uwielbiam odkrywać i sprawdzać nowe produkty, więc takie pudełka z kosmetykami są dla mnie po prostu idealne.
A Wy – wolicie sprawdzone kosmetyki czy tak jak ja uwielbiacie testować nowości?










Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkie chamskie i wulgarne komentarze nie są tu mile widziane. Pozdrawiam :)