✨ Hej Kochani! ✨
Z ogromną radością dzielę się z Wami moją najnowszą przesyłką od Pure Beauty — letnią edycją pudełka “Tropical Bliss” 🌺☀️. Już sam jego wygląd sprawił, że się uśmiechnęłam – różowe tło, delikatne kwiaty w pastelowych odcieniach i subtelna zieleń liści tworzą razem bajecznie wakacyjny klimat!
Znalazłam się w gronie szczęśliwców, którzy mogli je otrzymać w ramach współpracy – i nie mogłabym być bardziej zadowolona! W środku czekało na mnie mnóstwo kosmetycznych perełek – wiele z nich od razu powędrowało do łazienki, bo… nie mogłam się powstrzymać! 😍 Tym bardziej że kilka produktów z mojej codziennej pielęgnacji właśnie się skończyło, więc bez cienia wyrzutów sumienia zabrałam się za testowanie nowości.
A wiecie co jest jeszcze cudowne? Samo pudełko! 💕 Jest tak estetyczne i solidnie wykonane, że na pewno nie wyląduje w szufladzie – już ma zaplanowaną drugą misję: będzie służyć mi jako organizer na toaletce. Idealnie wpisuje się w kolorystykę mojego wnętrza i dodaje mu letniego uroku.
REPRINTIC - krem do codziennej pielęgnacji tatuaży.
Już od dawna słyszałam o kremie REPRINTIC i nie ukrywam, że miałam go na liście produktów do przetestowania — dlatego ogromnie się zdziwiłam (i ucieszyłam!), gdy znalazłam go w pudełku od Pure Beauty.
Mam kilka tatuaży, w tym też starsze, lekko wyblakłe, więc ten produkt od razu trafił w moje potrzeby. Producent zapewnia, że regularne stosowanie kremu ma za zadanie wydobyć głębię koloru, nawet w przypadku wieloletnich tatuaży – i właśnie na to liczę!
Krem ma bardzo przyjemną, lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Po aplikacji skóra jest gładka, miękka i przyjemnie ukojona, jakby otulona cienką warstwą ochronną. Zapach? Bardzo delikatny, praktycznie niewyczuwalny, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Dodatkowym atutem jest to, że zawiera SPF 15, co daje moim tatuażom lekką ochronę przed słońcem — a to szczególnie ważne latem. 🌞
Na razie jestem bardzo pozytywnie nastawiona i z ciekawością będę obserwować, czy kolory faktycznie odzyskają intensywność!
MISS SPORTY - nawilżający podkład do twarzy.
W mojej kolekcji kosmetyków zdecydowanie królują podkłady i produkty do włosów – to właśnie te kategorie sprawiają mi największą frajdę w testowaniu! 💄💇♀️ Mam już kilka swoich ulubionych podkładów, które stosuję w zależności od pory roku – niektóre świetnie sprawdzają mi się latem, inne zdecydowanie lepiej, gdy na dworze robi się chłodniej.
Najnowszym odkryciem jest nawilżający podkład od Miss Sporty, który od razu skradł moje serce – przede wszystkim dzięki przepięknemu odcieniowi, który idealnie dopasowuje się do mojego obecnego kolorytu skóry. 💛
Cieszę się, że ma nawilżającą formułę, bo naprawdę czuć to już przy aplikacji – skóra staje się miękka, wygładzona i komfortowo nawilżona. Mimo to, podkład pozostawia delikatne, matowe wykończenie i co najważniejsze – zapewnia naturalny, świeży efekt.
Ma kremową konsystencję, łatwo się rozprowadza i bardzo dobrze radzi sobie z maskowaniem drobnych niedoskonałości, a przy tym wyrównuje koloryt cery w naprawdę piękny sposób.
Zdecydowanie będę po niego sięgać częściej!
REVERS COSMETICS - rozświetlająca mgiełka do ciała z połyskującymi drobinkami.
Kolejnym kosmetycznym odkryciem z pudełka jest rozświetlająca mgiełka do ciała od Revers Cosmetics, która od razu skradła moje serce swoim przepięknym, owocowo-kwiatowym zapachem 🌸🍑 – jest lekki, kobiecy i niesamowicie letni!
W tym roku udało mi się trochę złapać słońca ☀️, więc z przyjemnością sięgam po produkty, które podkreślają opaleniznę – a ta mgiełka robi to naprawdę świetnie! ✨ Zawarte w niej drobinki są delikatne, subtelnie odbijają światło i dodają skórze zdrowego blasku, bez efektu przesadnego błysku. Uwielbiam, jak pięknie rozświetla ramiona, dekolt czy nogi.
Po aplikacji skóra staje się miękka, gładka i przyjemna w dotyku, a dodatkowo towarzyszy temu delikatne uczucie chłodzenia, które jest cudownie orzeźwiające – szczególnie w upalne dni. ❄️
Duży plus za poręczny atomizer, który dozuje idealną ilość produktu – nic się nie marnuje i łatwo kontrolować aplikację. A dzięki temu, że mgiełka ma tylko 100 ml, spokojnie zmieści się do każdej kosmetyczki czy podróżnej torby – idealna na wyjazdy!
SESDERMA - Repaskin Invisible Fluid SPF 50.
To zdecydowanie najdroższy produkt, jaki znalazł się w pudełku, bo jego cena to aż 134 zł. Muszę przyznać, że bardzo się z niego cieszę, ponieważ tego typu produkty regularnie stosuję w swojej pielęgnacji i uważam je za absolutną podstawę, zwłaszcza latem.
Fluid ma bardzo estetyczne i praktyczne opakowanie. Sam produkt jest bezzapachowy i ma wyjątkowo lekką, niemal płynną konsystencję. Po nałożeniu na twarz szybko się wchłania, nie zostawia białego filmu ani tłustej warstwy, co ogromnie mi się podoba. Skóra pozostaje matowa, ale nadal wygląda świeżo i naturalnie.
Uwielbiam stosować go pod makijaż – dobrze współgra z podkładami i nie roluje się. W swoim składzie zawiera między innymi enzymy naprawcze DNA, resweratrol, ergotioninę, witaminę E oraz ekstrakt z planktonu, czyli składniki o działaniu ochronnym, regenerującym i antyoksydacyjnym. Dodatkowo chroni nie tylko przed promieniowaniem UVA i UVB, ale też przed światłem niebieskim, a jego formuła jest wodoodporna.
To jeden z tych produktów, po które sięga się z przyjemnością, a jednocześnie ma się świadomość, że naprawdę dobrze dba o skórę.
Tym razem w pudełku można było trafić na jeden z czterech losowo wybranych produktów marki Sesderma. Taki element niespodzianki zawsze dodaje trochę emocji przy otwieraniu boxa – nigdy nie wiadomo, który wariant się trafi, a każdy z nich zapowiadał się naprawdę ciekawie!
AREON - saszetka zapachowa do szafy summer dream.
W tym przypadku również pojawił się mały element niespodzianki – w pudełku można było znaleźć jeden z trzech losowo wybranych zapachów saszetek AREON. Ja trafiłam na wariant Summer Dream i muszę przyznać, że bardzo lubię takie dodatki w boxach od Pure Beauty – szczególnie kiedy pojawiają się tam nie tylko kosmetyki, ale też praktyczne drobiazgi do domu, które umilają codzienność.
Zapach zdecydowanie trafił w mój gust – lekki, świeży i przyjemny, idealny do szafy. Saszetka już zawisła na swoim miejscu, a muszę dodać, że świetnie się to złożyło, bo w te wakacje postanowiłam zrobić duże porządki w ubraniach. Teraz w szafie nie tylko panuje porządek, ale też unosi się w niej piękny, letni zapach, który od razu poprawia mi humor, gdy ją otwieram 🌸✨
RIMMEL - Oh My Gloss! Butter Me Up, nawilżajacy balsam do ust.
Uwielbiam produkty do pielęgnacji, ale przyznam szczerze, że za każdym razem, kiedy widzę kosmetyki do makijażu, bardzo się cieszę – szczególnie jeśli trafiają w mój gust i pasują do stylu makijażu, który wykonuję. Rimmel Oh My Gloss! Butter Me Up to właśnie taki produkt.
Balsam ma bardzo delikatny kolor, a jego konsystencja jest niezwykle kremowa, co sprawia, że z przyjemnością go stosuję. Po użyciu usta stają się jedwabiście miękkie, a dzięki niemu pozbyłam się suchych skórek, które ostatnio się pojawiały. Dodatkowo nadaje piękny, lśniący efekt, który bardzo mi się podoba – ostatnio zdecydowanie częściej wybieram taki błyszczący makijaż i ograniczyłam stosowanie matowych produktów do ust.
No i ten cudowny zapach! To naprawdę przyjemność mieć ten balsam w swojej kosmetyczce.
AMADERM - ultrałagodny żel do mycia twarzy.
Jestem ogromną fanką kosmetyków i pamiętam, że już jako nastolatka miałam ich bardzo dużo. Zawsze kusiłam się na jakieś nowości, i jak widać, ta pasja pozostała mi do dziś — zwłaszcza, że mam możliwość współpracy z różnymi markami, więc mój dom to trochę taka mała drogeria kosmetyczna. Ale wcale mi to nie przeszkadza, bo jeśli jakiś produkt mi nie odpowiada, dzielę się nim z najbliższymi. To sprawia, że każdy kosmetyk znajduje zastosowanie. W moim domu nic się nie marnuje, a ja szczególnie doceniam, gdy w pudełkach Pure Beauty znajduję produkty, które idealnie trafiają w moje aktualne potrzeby — tak jak ten łagodny żel do mycia twarzy Amaderm, który pojawił się dokładnie w momencie, gdy kończyły mi się te, których aktualnie używałam.
Ostatnio skończyło mi się kilka ulubionych produktów, więc wielką przyjemnością było przetestować coś nowego. Ten żel jest przeznaczony do codziennego stosowania i świetnie sprawdza się do oczyszczania wrażliwej, suchej i skłonnej do podrażnień skóry twarzy, szyi oraz dekoltu. Co więcej, jest polecany nawet dla osób noszących soczewki kontaktowe — co już samo w sobie mówi, jak delikatny jest dla skóry.
Bardzo podoba mi się też jego skład. Zawiera niacynamid, który reguluje aktywność gruczołów łojowych, ekstrakt z oczaru wirginijskiego normalizujący wydzielanie sebum, wyciąg z nasion owsa, który zmiękcza, nawilża i łagodzi podrażnienia, a także kwas laktobionowy – działający przeciw utracie wody i poprawiający gładkość skóry.
Używałam go już kilka razy i muszę przyznać, że to naprawdę świetny produkt. Nie uczulił mojej wrażliwej cery, bardzo ładnie oczyszcza skórę, a podczas stosowania nie miałam żadnego nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, które czasem pojawia się przy innych żelach.
JANTAR - Ocean Brezee, rewitalizujący olejek pod prysznic i do kąpieli z esencją bursztynową i minerałami.
W pudełku trafił mi się jeden z dwóch losowo wybranych produktów marki Jantar — w moim przypadku był to rewitalizujący olejek do kąpieli i pod prysznic Ocean Breeze z esencją bursztynową i minerałami. Muszę przyznać, że jestem ogromną fanką tej marki. Pamiętam, jak wiele lat temu zaczynałam swoją przygodę z pielęgnacją włosów właśnie od ich kultowych wcierek. Wtedy były jeszcze trudno dostępne stacjonarnie i zamawiałam je przez internet!
Tym razem do testów otrzymałam olejek, który od razu wpadł mi w oko. Uwielbiam długie kąpiele i zawsze staram się, żeby to był dla mnie prawdziwy czas relaksu — dlatego sięgam po wyjątkowe kosmetyki: pachnące płyny, peelingi czy właśnie olejki. Ten z Jantaru świetnie wpisuje się w mój rytuał. Zapach ma głęboki, świeży — trochę przypomina mi męskie nuty, ale zdecydowanie na plus!
Ogromnym atutem jest też butelka z atomizerem — ułatwia dozowanie produktu pod prysznicem. Zawarta w składzie esencja bursztynowa wspiera regenerację skóry, a jedwabista formuła i proteiny jedwabiu sprawiają, że skóra staje się miękka, gładka i elastyczna już podczas mycia.
Ten olejek naprawdę fajnie nawilża i daje uczucie wyciszenia. Na pewno sięgnę też po drugą wersję zapachową — jestem bardzo ciekawa, jak pachnie!
MYSTERIUM - szampon do włosów zniszczonych i farbowanych z czarnuszką.
Osoby, które śledzą mój blog lub Instagram, dobrze wiedzą, że pielęgnacja włosów to moja mała obsesja. Uwielbiam testować nowe produkty i szukać tych najlepszych, które naprawdę robią różnicę. W przesyłce od Pure Beauty znalazł się szampon z czarnuszką od marki Mysterium, który zapowiada się naprawdę obiecująco — jego zadaniem jest intensywne nawilżenie, regeneracja i stymulacja wzrostu włosów. Brzmi jak coś idealnego dla mnie!
Szampon jest przeznaczony do włosów zniszczonych i farbowanych, więc pasuje do moich aktualnych potrzeb. Co ciekawe, miałam już kiedyś okazję testować kosmetyki tej marki i byłam bardzo zadowolona z efektów, więc i tym razem mam dobre przeczucia.
Na razie jeszcze go nie używam, bo testuję inny produkt, który również ma wspierać wzrost włosów i chcę dać mu czas, by zobaczyć realne efekty. Ale ten szampon już czeka w łazience w kolejce do testów!
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i już go powąchałam — zapach jest bardzo naturalny i przyjemny, co tylko podkręca moją ciekawość. Producent obiecuje, że szampon dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy, stymuluje mikrokrążenie, odżywia, nawilża i zwiększa odporność włosów na uszkodzenia. Dodatkowo ma wspierać pracę gruczołów łojowych i pomagać w walce z problemami skórnymi.
Brzmi naprawdę dobrze — dam Wam znać, jak tylko rozpocznę testowanie!
AA - Iconic&Power-Feel Protection, antyperspirant w sprayu.
To kolejny produkt, który znalazł się w wakacyjnym pudełku Pure Beauty. Tym razem jest to antyperspirant w sprayu od marki AA. Muszę przyznać, że od wielu lat jestem wierna jednemu, sprawdzonemu antyperspirantowi, ale od czasu do czasu lubię przetestować coś nowego. Tym bardziej, że w pudełkach od Pure Beauty co jakiś czas trafiają się antyperspiranty, dzięki czemu mam okazję poznać produkty, po które sama być może bym nie sięgnęła
Już na wstępie bardzo się ucieszyłam, że trafiła mi się różowa wersja – w pudełkach można było bowiem otrzymać jeden z czterech wariantów zapachowych.
Nie mam dużego problemu z nadmiernym poceniem się, ale antyperspirant stosuję codziennie. Ten nie tylko dobrze chroni przed potem i nieprzyjemnym zapachem, ale też ma przepiękny zapach – mogłabym mieć perfumy o takiej nucie!
Dodatkowo nie podrażnia mojej skóry pod pachami, co jest dla mnie bardzo ważne, zwłaszcza latem.
Już go przetestowałam i… na ten moment odstawiłam mój dotychczasowy antyperspirant– aktualnie sięgam tylko po ten. Świetnie sprawdził się nawet przy intensywnej aktywności fizycznej, a testowałam go podczas codziennego biegania na bieżni.
Zdecydowanie chcę poznać również pozostałe trzy wersje zapachowe, bo jeśli są równie dobre, to możliwe, że właśnie znalazłam nowego faworyta na dłużej!
FLOSLEK - zestaw Hand&Lip Duo Care Niacinamide.
czyli krem do rąk i pomadkę do ust. Kosmetyki tej marki znam i bardzo lubię, bo miałam już okazję z nimi współpracować i dostałam od nich kilka paczek, więc mogę szczerze powiedzieć, że warto im zaufać.
Nie wiem jak Wy, ale ja już powoli myślę o jesieni i zimie. Wiem, że mamy jeszcze wakacje i na dworze ciepło, ale dla mnie to taki czas, kiedy zaczynam przygotowywać się do chłodniejszych miesięcy. Wtedy zużywam najwięcej kremów do rąk i pomadek ochronnych, więc ten zestaw jest dla mnie idealny na jesień i zimę.
Pomadki jeszcze nie zdążyłam przetestować, ale z opisu producenta wiem, że ma nawilżać i wspomagać regenerację skóry ust, więc bardzo na to liczę. Za to krem do rąk i paznokci już używałam i mogę Wam go polecić z czystym sumieniem. Ma aż 95% składników naturalnych, delikatny, przyjemny zapach i lekką konsystencję, która szybko się wchłania. Po użyciu moje dłonie są jedwabiście gładkie i nie mam żadnych suchych skórek.
Myślę, że taki zestaw to świetny pomysł na prezent, zwłaszcza na nadchodzące chłodne miesiące. Jeśli szukacie czegoś, co dobrze zadba o Wasze ręce i usta, to zdecydowanie polecam!
Podsumowując – w sierpniowym pudełku Pure Beauty znalazło się naprawdę sporo ciekawych produktów! Co ważne, wiele z nich idealnie wpisało się w potrzeby mojej aktualnej pielęgnacji – część kosmetyków właśnie mi się skończyła, więc super, że trafiły się tutaj. Dzięki temu nie muszę ich teraz dokupować, a to zawsze mały plus dla portfela 😊
Bardzo podoba mi się też różnorodność – coś do pielęgnacji twarzy, coś do włosów, a nawet kosmetyki do makijażu. Lubię takie zestawy, bo mogę od razu przetestować kilka kategorii i odkryć nowe perełki.
Większość produktów z tego pudełka na pewno zostanie przeze mnie zużyta do końca – nie tylko przetestowana „na próbę”, ale faktycznie wykorzystana w codziennej rutynie. To chyba najlepszy dowód na to, że box był naprawdę udany.
Jestem ciekawa, jak Wam podoba się zawartość tego pudełka? Dajcie znać w komentarzach!
Kosmetyki otrzymałam w ramach współpracy z PureBeauty
















Bardzo spodobała mi się zawartość tego boxa 😊
OdpowiedzUsuń